niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział VIII

    Za dużo ostatnio było stresów , więc muszę trochę odreagować. Zamierzałam zabrać wszystkich na lodowisko. Nie wiem czy to dobry pomysł , ale zawsze można spróbować. Ubrałam się naprawdę cieplutko , nawet czapkę założyłam , a trzeba zauważyć , że nienawidzę czapek. Ubrałam się w swoją ulubioną kurtkę z puchem w kolorze laps-lazuli. Jak później zauważyłam świetnie ona komponowała z oczami Damona.
   Sam Damon wyglądał bosko. Pff. A kiedy tak nie wygląda? Założył czarne buty , które od razu bardzo mi się spodobały. Jak się tego można było spodziewać na sobie miał czarną skórzaną kurtkę , swoją ulubioną , tylko w wersji zimowej.
  - Gotowi na zabawę ?- spytałam 
Byłam taka szczęśliwa. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu , który od dłuższego czasu błądził na mojej twarzy.
  - Caroline!- zawołał Damon - Pospiesz się , bo nasza mała niunia zaraz się posika ze szczęścia
Spiorunowałam go wzrokiem
  - Zobaczymy kto tobie będzie musiał zmieniać pieluchę , kiedy zobaczysz łyżwiarki figurowe w akcji - odparowałam
  -Uaa. Nie mogę się doczekać.
Już miałam mu odpyskować , kiedy do akcji wkroczyła Caroline.
  - Spokój! - wrzasnęła - Nie mam ochoty słuchać waszych kłótni , ok?
Damon przewrócił teatralnie oczami.
  - Już się boję .- powiedział udając , że mdleje- szczególnie rocznej wampirzycy. Naprawdę dużo może zrobić 150 letniemu bykowi.
Dla lepszego efektu schował się za mną. Caroline cicho westchnęła.
  - A myślałam , że twój debilizm osiągnął już szczyt. Jak widać myliłam się - Na jej twarzy namalował się uroczy złośliwy uśmieszek
Teraz to ja przerwałam kłótnię.
  - Do samochodu ! Migiem ! 
Wychodząc z domu potknęłam się , a Damon zaserwował serię dowcipów o ślicznej fajtłapie. Wkurzyłam się. To , że jest seksowny nie oznacza , że nie może oberwać.
  Wsiedliśmy do auta. Damon uparł się , że to on będzie prowadził. Caroline ustąpiła mu , ale nie obeszło się bez gadki ,,głupszym się ustępuje''. Przynajmniej co do jednego byli zgodni. Mam zostać w samochodzie dopóki nie wyjaśnią sprawy.  Dojechaliśmy na miejsce , a ja jak posłuszny piesek nie wysiadłam z auta.

~Caroline~
Na ogół nie zgadzam się z Damonem , ale dzisiaj zrobiłam wyjątek. Wszystkim trzeba wpierw wyjaśnić sytuację nim pokarzemy im Elenę.Wysiadłam z auta zastanawiając się od czego zacząć wyjaśnienia. Weszłam do środka i zobaczyłam naszą paczkę w komplecie. Wszyscy byli mocno zdezorientowani. Nie wiedzieli czego mają się spodziewać. I wtedy zobaczyłam JEGO. Klaus wynurzył się zza Stefana i wystąpił poza szereg.
  - Mogę wiedzieć po co nas tu ściągnęliście? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Nie odpowiedziałam. Zamiast tego przeszukałam wszystkie twarze w poszukiwaniu tej ukochanej. Ale Tylera nigdzie nie było. I wtedy zrozumiałam. Damon. To wszystko jego sprawka. Ale co on chciał osiągnąć? Podczas naszego poprzedniego spotkania była miło i przyjemnie ale w końcu to Niklaus. Po nim można spodziewać się wszystkiego. Westchnęłam.
  -Cóż...-zaczął Damon - Elena chciała Was zobaczyć , przypomnieć sobie to i owo.
Większość popatrzyła na niego ze współczuciem , a inni ( czytaj Klaus ) z kpiną.
  - Koleś , kiedy do ciebie dotrze , że ona nie żyje- zapytał złośliwie
  - No to się zdziwicie. A i jeszcze jedno. To nie Katherine. 

~Damon~  
 Byłem wściekły. Z trudnością utrzymywałem nerwy na wodzy. Miałem ochotę przywalić Klausowi za to jego idiotyczne poczucie humoru. Kto jak kto , ale on powinien widzieć , że nie kłamię.
  Ale przy Stefanie Klaus to pikuś. Jak śmiał przyleźć tu po tym wszystkim . Na jego twarzy nie ma ani cienia zmieszania . Nie pomógł mi jej ratować! Ani razu nie przyszedł do jej nieruchomego ciała. Nie wylał ani jednej łzy. A teraz tak bezczelnie tu przyczłapał! Oj , będzie mnie długo prosił o wybaczenie  . Tak łatwo mu tego nie daruję.
  - No to się zdziwicie. A i jeszcze jedno. To nie Katherine. - powiedziałem
 Nie miałem pewności , że to zadziała. Owszem , potrafiła to przed śmiercią , ale czy potrafi po niej? Raz kozie śmierć. 
Eleno , proszę ,  dołącz do nas.
  Chyba się udało , bo po chwili usłyszałem wesolutki głos w głowie.
 Już biegnę , Damonie :) 
Słyszałem jej szczęście . Jak dziecko , naprawdę , jak dziecko. Teatralnie przewróciłem oczami. Po chwili dołączył do nas nie kto inny jak nasza Elena.
  - Taa daa - krzyknęła  - Niespodzianka kochani!
A nie mówiłem? Jak dziecko!  
 - Eleno , to ty? - zapytała niepewna Bonnie - Ale jak..?
Moja dzidzia zaczęła trzeć ręce z uciechy. 
 - Tak , to ja , ale jakim cudem to już dłuższa historia. Dzisiaj powiem tylko tyle , że nie pamiętam wszystkiego.  - spojrzała na Stefana- Kim ty jesteś?  Nie kojarzę cię.
  No to się porobiło.
~Elena~
 To cudowne uczucie. Widzieć te wszystkie uśmiechnięte do mnie twarze i mieć świadomość , że to moi przyjaciele. Przynajmniej większość. Ten z tyłu, Niklaus niekoniecznie zalicza się do przyjaciół. Damon mówił, że jestem mu potrzebna , więc mnie nie skrzywdzi. 
  - Tak , to ja , ale jakim cudem to już dłuższa historia. Dzisiaj powiem tylko tyle , że nie pamiętam wszystkiego.- Jeszcze raz rzuciłam okiem po ich twarzach. Mój wzrok zatrzymał się na  jednej , nieznanej. - Kim ty jesteś? Nie kojarzę cię. - zwróciłam się do nieznajomego.
  Mężczyzna wyglądał na zmieszanego.
  - Eleno , przedstawiam Ci mojego młodszego braciszka , Stefana. Zakochany w Tobie , do niedawna - z wzajemnością.- powiedział z nutą ironii w głosie
 Moja brew mimowolnie powędrowała ku górze. Że niby my byliśmy parą? Ja go kochałam? Proszę. Jak kochałam Damona , to jakim cudem mogłam kochać i jego? Sprawdziłam. Damon oczywiście był czerwony. Chyba nigdy mnie nie okłamie. Poczułam jak na moje policzki wylewają się nieproszone rumieńce.  
  - Oh... - nerwowo oblizałam wargi - Co będziemy tak stać? Zabawmy się.
  Ruszyliśmy ku wypożyczalni. Chyba nikt nie miał problemu ze znalezieniem swojego rozmiaru łyżw. Za to każdy miał problem ze złapaniem równowagi. Raz po raz ktoś się przewracał. Zazdrościłam Damonowi , który szybko nauczył się jeździć. Wszędzie słychać było śmiech moich przyjaciół. 
  Nie mogłam przestać myśleć o Damonie. Jego piękne , błękitne oczy świetnie kontrastujące z ciemnym ubiorem. Te pełne usta uśmiechające się do mnie kiedy tylko na niego spojrzę. Tak jak teraz. Damon stał oparty o barierkę. Kiedy tylko zobaczył , że go obserwuję obdarzył mnie cudownym uśmiechem. Postanowiłam podjechać do niego. Nawet udało mi się nie przewrócić! :)
  - Nie sądziłam , że to takie trudne- wygodnie oparłam się o barierkę i spojrzałam na niego.
  - Nie narzekam.
Zlustrowałam go wzrokiem.
  - O co chodzi?- miałam wrażenie , że uśmiech to tylko maska , że nie chce mi czegoś powiedzieć.
  - Nie potrafię
  -Czego?- w moim głosie słychać było wyraźny niepokój.
  -Żyć- powiedział krótko
Nic z tego nie zrozumiałam. Spojrzałam na niego pytająco a on westchnął.
  - Całe życie mam do kitu.-miał dość posępną minę. Aż mi się zrobiło smutno i ogarnęło mnie poczucie winy.- Kiedy zaczęło mi się układać z ojcem - stałem się wampirem. Kiedy chciałem poślubić Katherine- uciekła. Nie miałem przyjaciół,zaś kiedy poznałem ciebie - kochałaś Stefana. Kiedy cię zdobyłem-umarłaś. Ożyłaś , ale potrzebujesz czasu. Jak ja mam nie zwariować?
  Nie wiedziałam jak mam zareagować. Muszę poukładać sobie pewne rzeczy. Nie mogę teraz być z kimś.
  -Damonie, dasz radę. Wierzę w Ciebie. Kiedyś los to Ci wynagrodzi. Razem damy radę.
  - Razem?- zapytał z nadzieją , łapiąc mnie za rękę -   My , Eleno?
  - Jeszcze trochę. Już staję na nogi.- powiedziałam z uśmiechem
  -Trzymam Cię za słowo- dookoła potoczył się jego śmiech.
W oddali coś przykuło jego uwagę. Podążyłam za jego wzrokiem. Kiedy to zobaczyłam oniemiałam z wrażenia.  Caroline bez fochów , awantur i prawdopodobnie braku przekupstwa - spędzała czas z Klausem

~Caroline~
Nie mogę uwierzyć , że to się dzieje naprawdę.Zupełnie nie zawracałam sobie głowy Tylerem , istniałam tylko ja i on. Świat byłby dużo łatwiejszy , gdybym była z Nikiem. Może udałoby mi się go trochę zmienić. Co ja gadam! Kocham Tylera , a Klaus.. Z nim idę na bal , może będzie fajnie.
  - Masz już sukienkę?- zrobił cudowny piruet w stylu disco.- Elena miała fajny pomysł z tym lodowiskiem. Nie wpadłbym na to.
Zostało 10 dni do balu , a ja nie mam sukienki!
  - Nie mam. Nie mam zielonego pojęcia co założyć- wyżaliłam się
  - A czerwone? Czerwień jest seksowna , całkiem jak ty.
Prychnęłam i przewróciłam oczami.
  -Ilu kobietom już to mówiłeś?- spytałam z ironią
  - Czekaj , niech pomyślę. W Chicago 10 , Paryżu chyba 8 , NY z 5 , a w Madrycie 15 . Chyba o nikim nie zapomniałem. Więc jesteś 38.
Podjechałam do niego i lekko uderzyłam w ramię.Udał , że krzywi się z bólu.
  - Dziewczyno , ty to masz parę! - krzyknął rozbawiony
  - Oj , już nie przesadzaj 
  - Nie bój się. Zemszczę się. - Zaśmiał się złowieszczo jak na jakiejś kreskówce. I ja zaczęłam się śmiać. 
Odwróciłam się do niego tyłem i zaniosłam śmiechem. I to był błąd. NIGDY NIE ODWRACAJ SIĘ TYŁEM DO WROGA. Klaus złapał mnie w tali i zrobił mną salto w powietrzu. Zaczęłam wrzeszczeć. 
  - Klaus! Postaw mnie! Już! Haha! Puszczaaj!
Był niesamowity. Z Tylerem nie da się tak bawić.
  - Mówiłaś coś , kochana?
Trzymał mnie za kostki do góry nogami. Dobrze , że miałam spodnie i obcisłą bluzkę , która przywarła mi do ciała. W przeciwnym razie zginęłabym próbując go zabić. 
  - Tak! Puszczaj! - wydarłam się na cały głos. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Na szczęście.
  - Jesteś pewna?
  - Klaus!
  - No dobra , dobra.
W końcu postawił mnie na lodzie. Jak można było się tego spodziewać - przewróciłam się. Siedziałam tak i się śmiałam. Śmiałam się w głos jak nigdy dotąd. Dzięki Klausowi. Wtedy coś sobie uświadomiłam. Coś , co prawdopodobnie zmieni całe moje życie. Kocham go.
 ~Stefan~
Elena żyje. Ale jak? Kiedy zobaczyłem tonący samochód wiedziałem , że nie żyje. Więc co tu robi? Cały czas się w nią wpatrywałem , a ona w Damona. Byłem zazdrosny , nawet bardzo. Ale co mogę zrobić. Mogę jedynie uszanować jej wybór.
Z zamyślenia wyrwała mnie jakaś dziewczyna.
  - Cześć - przywitała się i oparła się o barierkę obok mnie
Spojrzałem na nią. Była ładną dziewczyną z burzą włosów w kolorze naturalnego blondu.
  - Hej- Hm. Chyba jest wampirzycą
  - Jestem Aleksja. Dla znajomych Alexi- podała mi swoją drobną dłoń. Delikatnie ją uścisnąłem- To twoi przyjaciele?
  - Tak - odparłem krótko
  - Dawno nie widziałam Klausa takiego zadowolonego
  -Znasz go?- spytałem zszokowany
  - Kiedyś robiliśmy interesy. A ty?
Zaśmiałem się nerwowo.
  - Dłuższa historia.
  - Opowiesz mi ją kiedyś?
Zlustrowałem ją wzrokiem. Wydawała się być fajna i normalna.
  - Jasne.- kąciki moich  usty delikatnie się uniosły
Może los dał mi szansę.
~Elena~
Zrobiło mi się niemiłosiernie go żal. Całe życie wszystko dzieje się nie po jego myśli , a kiedy coś osiągnie , zostaje mu odebrane.
  - Hej , jesteśmy tutaj , żeby się bawić- spojrzałam na niego błagalnie.
  - Bawić - w jego oczach pojawiły się niebezpieczne błyski..
Wziął mnie na ręce i zaczął jeździć dookoła lodowiska. Robił to z wampirzą prędkością. Ja tylko się zaśmiałam.
  - Nie robi to na mnie wrażenia - powiedziałam znów się śmiejąc
  - Pożałujesz , że to powiedziałaś.
Gwałtownie się zatrzymał. Zaczął kręcić się wokół własnej osi ze mną na rękach. To już było coś. Zaczęłam wydawać z sibie radosne okrzyki 5-latki.
  - Haha! Jupi! - w końcu zaczęło mi się kręcić w głowie- Dobra wystarczy! 
Uparcie nie przestawał. Ile może tak jeździć?
  - Damon! Stop!.
Zatrzymał się , a ja usiadłam na lodzie, żeby uniknąć upadku.
  - Wow. To było.. fajne- przyznałam ze śmiechem.
Gdyby całe moje życie miało być takie kolorowe jak ta chwila , to nigdy bym nie narzekała.                                            
   

3 komentarze:

  1. Jejku, cóż za cudo! <3 Klaus i Caroline są świetni, tak samo jak nasza Delena. Miałaś śietny pomysł z tym lodowiskiem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja uwielbiam takiego Damona <3 Bardzo mi się podoba ;)Pozdrawiam z delenasalvatore2.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka ekstra . Dobre to było jak Elena nie pamiętała Stefana :D U mnie nowa notka na http://thevampirediaresdelena.bloog.pl Zapraszam oraz miłego czytania

    OdpowiedzUsuń