sobota, 17 maja 2014
Hej, hej!
Jest tu jeszcze kto? Mam dla Was wiadomość. Ostatni odcinek 5 sezonu naszego kochanego TVD (biedny Damon :c) przyniósł mi trochę weny. I tak weszłam na tego bloga, przeczytałam kilka notek i wiecie co? Dotarło do mnie, że miałam wspaniałych czytelników. I tak się zastanawiam... Może kontynuować tą historię? Co wy na to? Chcecie dalszą część? Wstawię sondę, wyniki sprawdzę za tydzień :) A teraz spadam, papa! :*
niedziela, 3 listopada 2013
Filmik mojego autorstwa
Tak, zgadza się. Jestem znów. Ale spokojnie, pokarzę Wam tylko pewne 'dzieło' , które stworzyłam na potrzeby bloga: http://my-own-imagination55.blogspot.com/
Ponieważ jest to moja własność, nic nie stoi na przeszkodzie, bym Wam to pokazała. Tak, nadal jaram się TVD *-* No, ale przejdźmy do rzeczy... Oto ten filmik:
Podoba się? Tylko szczerze...
Ponieważ jest to moja własność, nic nie stoi na przeszkodzie, bym Wam to pokazała. Tak, nadal jaram się TVD *-* No, ale przejdźmy do rzeczy... Oto ten filmik:
Podoba się? Tylko szczerze...
piątek, 30 sierpnia 2013
Ocena bloga
Nie wiem, czy wiecie, ale kilka tygodni tudzież miesięcy temu postanowiłam zgłosić bloga do oceny. W dniu dzisiejszym owa ocena została wystawiona. Proszę, oto link do niej :<KLIK>
Przyznam, że przeceniałam swoje umiejętności.
Przyznam, że przeceniałam swoje umiejętności.
środa, 1 maja 2013
Nowy blog
Zapraszam na mojego nowego bloga o tematyce fantastycznej :
http://moje-nierealne-zycie.blogspot.com/
Mam nadzieję, że się spodoba i choć niektórzy będą to czytać. Na razie jest tylko prolog.
Mam nadzieję, że się spodoba i choć niektórzy będą to czytać. Na razie jest tylko prolog.
wtorek, 30 kwietnia 2013
Epilog
Spoglądałam na martwego Damona mokrymi od łez oczami. Tylko jeden- mówił mi duch, więc dlaczego Damon wciąż leży tu martwy. Padłeś, Damonie? Nic łatwiejszego - powstań. Wtedy przypomniały mi się słowa, które kiedyś nie mogły mi dać spokoju.
Poczułam, jak ktoś kuca obok mnie. Nie podniosłam głowy. Wciąż wpatrywałam się w Damona.
- Śmierć zapoczątkuje życie - słowa wypowiedziane z ust Nathalie coś mi uzmysłowiły.
Ona też to słyszała, ale wtedy nie wiedziałyśmy, co one oznaczają. Aby przywrócić Damona do życia, muszę oddać mu swoje własne. Wiem nawet, jak to zrobić. Jedną dłoń położyłam na sercu, a drugą przyłożyłam do czoła.
- Damonie Salvatore, oddaję ci wszystko co we mnie ludzkie. Nie chcę zwrotów, chcę tylko, abyś żył i cieszył się życiem ludzkim.
Wiedziałam, że wypowiadając te słowa umieram. Czułam, jak powoli płynie moje życie wzdłuż rąk i uchodzi z mojego ciała, by wchłonąć się w Damona. Jego twarz nabierała koloru, co szczerze mnie uradowało. Byłam pewna, że w miarę jak Damon nabierał sił - ja robiłam się coraz bardziej mizerna. Caroline próbowała mnie powstrzymać, ale nic z tego. I tak jej nie słuchałam.
- Nie rób tego - mówiła przez łzy. - Dasz radę, pomożemy ci.
Nie mogłam dłużej słuchać jej argumentów.
- A czy ty chciałabyś żyć bez Klausa ? - zapytałam . Nie potrafiłam opanować drżenia głosu.
Nie miałam siły utrzymać powiek otwartych, więc powoli zamknęłam oczy. Wraz z nadejściem mroku straciłam też wszystko inne - łącznie z życiem. Koniec mnie- koniec problemów. Życie będzie o wiele łatwiejsze i piękniejsze, tyle że beze mnie.
~Damon~
Odzyskałem życie. Ludzkie, nie wampirze, ale jednak życie. Ale na co mi ono, skoro nie ma przy mnie jej?
Nie ma Eleny, Stefana. Wybrała mnie. Chciała, bym to ja żył. Nie zawiodę jej. Będę wiódł spokojne ludzkie życie. Zaadoptuję jakąś małą dziewczynkę, która będzie mi przypominała o mojej kochanej miłości. Na dobranoc będę jej opowiadał historię mojego życia. W końcu się zestarzeję i umrę. Śmierć. Nigdy jej tak nie pragnąłem, jak teraz.
- Nie martw się kochanie. Niebawem do ciebie dołączę. Do ciebie też, braciszku. - szepnąłem do trumien.
Zamknąłem oczy, a po moim policzku potoczyła się jedna łza. Łza, która rozpoczęła nowe, ludzkie życie.
___________________________
Jest Epilog - takie coś byle co.
Chciałam Wam podziękować za te dwa miesiące. Cieszę się, że miałam takich właśnie czytelników. Mam jednak nadzieję, że to nie koniec. Wiem, wiem, jestem okropna. Ale muszę zakończyć tego bloga. Wy nie czytacie, akcja stała się monotonna, a ja cierpię na brak weny. Fajnie się pisało <3
Poczułam, jak ktoś kuca obok mnie. Nie podniosłam głowy. Wciąż wpatrywałam się w Damona.
- Śmierć zapoczątkuje życie - słowa wypowiedziane z ust Nathalie coś mi uzmysłowiły.
Ona też to słyszała, ale wtedy nie wiedziałyśmy, co one oznaczają. Aby przywrócić Damona do życia, muszę oddać mu swoje własne. Wiem nawet, jak to zrobić. Jedną dłoń położyłam na sercu, a drugą przyłożyłam do czoła.
- Damonie Salvatore, oddaję ci wszystko co we mnie ludzkie. Nie chcę zwrotów, chcę tylko, abyś żył i cieszył się życiem ludzkim.
Wiedziałam, że wypowiadając te słowa umieram. Czułam, jak powoli płynie moje życie wzdłuż rąk i uchodzi z mojego ciała, by wchłonąć się w Damona. Jego twarz nabierała koloru, co szczerze mnie uradowało. Byłam pewna, że w miarę jak Damon nabierał sił - ja robiłam się coraz bardziej mizerna. Caroline próbowała mnie powstrzymać, ale nic z tego. I tak jej nie słuchałam.
- Nie rób tego - mówiła przez łzy. - Dasz radę, pomożemy ci.
Nie mogłam dłużej słuchać jej argumentów.
- A czy ty chciałabyś żyć bez Klausa ? - zapytałam . Nie potrafiłam opanować drżenia głosu.
Nie miałam siły utrzymać powiek otwartych, więc powoli zamknęłam oczy. Wraz z nadejściem mroku straciłam też wszystko inne - łącznie z życiem. Koniec mnie- koniec problemów. Życie będzie o wiele łatwiejsze i piękniejsze, tyle że beze mnie.
~Damon~
Odzyskałem życie. Ludzkie, nie wampirze, ale jednak życie. Ale na co mi ono, skoro nie ma przy mnie jej?
Nie ma Eleny, Stefana. Wybrała mnie. Chciała, bym to ja żył. Nie zawiodę jej. Będę wiódł spokojne ludzkie życie. Zaadoptuję jakąś małą dziewczynkę, która będzie mi przypominała o mojej kochanej miłości. Na dobranoc będę jej opowiadał historię mojego życia. W końcu się zestarzeję i umrę. Śmierć. Nigdy jej tak nie pragnąłem, jak teraz.
- Nie martw się kochanie. Niebawem do ciebie dołączę. Do ciebie też, braciszku. - szepnąłem do trumien.
Zamknąłem oczy, a po moim policzku potoczyła się jedna łza. Łza, która rozpoczęła nowe, ludzkie życie.
''Pozostanę tu przy tobie, dopóki przychodzić będziesz na brzeg tej rzeki. A gdy pójdziesz spać, ułożę się do snu u drzwi twojego pokoju. A kiedy odjedziesz, podążę twoim śladem. Aż powiesz mi: Zostaw mnie!, a wtedy odejdę. Ale do końca moich dni nie przestanę Cię kochać. ''
___________________________
Jest Epilog - takie coś byle co.
Chciałam Wam podziękować za te dwa miesiące. Cieszę się, że miałam takich właśnie czytelników. Mam jednak nadzieję, że to nie koniec. Wiem, wiem, jestem okropna. Ale muszę zakończyć tego bloga. Wy nie czytacie, akcja stała się monotonna, a ja cierpię na brak weny. Fajnie się pisało <3
DelenaStory
czwartek, 25 kwietnia 2013
Rozdział XX
Uwaga, zanim przeczytasz rozdział idź po paczkę chusteczek! :D
Wróg powoli zbliżał się ku nam. Wiedziałam co muszę zrobić. Z całą pewnością dojdzie do walki. To jest pewne. Zatrzymali się około dwudziestu metrów przed nami. Towarzyszyło mu około 10 wampirów. To nie będzie łatwe.
- Widzę, że zatęskniłaś za śmiercią.- Ethan zaśmiał się szyderczo - Tym razem nic Cię nie uratuje, kochanie.
Spojrzałam na niego łagodnie. Nagle w moich oczach stał się zwykłym dzieckiem, które chce się bawić, ale wie, że za chwilę obiad.
- Dlaczego to ja mam umierać?
Wróg posłał mi złośliwy uśmieszek.
- Wolisz poświęcić któregoś z przyjaciół? Hm. Ciekawe.
Pokręciłam przecząco głową.
- To nie my zginiemy. - odezwała się Caroline
- Co innego mi pokazujecie - wśród poddanych Ethana potoczył się śmiech.
Dostałam olśnienia. Odkryłam czuły punkt przeciwnika. Mogę sprawić, że pozostanie sam, nie będzie miał nikogo do pomocy.
Zrobiłam kilko kroków do przodu. Damon bezsilnie próbował mnie powstrzymać, choć nie wiedział co chciałam zrobić. Spojrzałam po twarzach zebranych. Uśmiechnęłam się do nich delikatnie chcąc wzbudzić ich zaufanie.
-A wy? - mój wzrok zatrzymał się na młodej wiedźmie - Nie chcę niczyjej śmierci, zwłaszcza waszej. Nic mi to nie da. Szkoda mi tych młodych i wspaniałych żyć. - zignorowałam prychnięcie Ethana - Jestem pewna, że nie jesteście tu z własnej woli.
Owa wiedźma, której się przypatrywałam zabrała głos. W jej zielonych oczach czaiła się niepewność. Ubrana była na sportowo. Założyła czerwoną bluzę i dresowe spodnie do kompletu. Brązowe loki spięła w kok.
- I co? Mamy walczyć po waszej stronie? Przegramy, pomrzemy, to nie ma sensu! - była zrozpaczona, ewidentnie nie chciała walczyć, ale nie miała wyboru.
Uśmiechnęłam się do niej pocieszająco.
- Kochana, nie chcemy cię do niczego zmuszać. Jeśli nie chcesz, możesz odejść. Pomoc się przyda, tyle, że my- spojrzałam srogo na Ethana - nikogo do niczego nie zmuszamy
- Naprawdę? - potoczyły się głosy.
Duchu, dodaj otuchy tym biednym ludziom. Pomóż im podjąć decyzję, ale do niczego ich nie zmuszając.
- Niech nikt nie waży się stąd odejść! - wrzasnął Eth. Widać było, że jest wzburzony - Eleno Gilbert. Pożegnaj się życiem... Nie tylko swoim.
Nagle wszystko zaczęło dziać się błyskawicznie. Część ludzi rzuciła się do ataku, a część uciekła. Damon upadł na kolana, chwilę później Stefan również leżał już na ziemi. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Którego z nich ratować? Wiedziałam, że to Ethan użył swojej diabolicznej mocy. Nie wiedziałam, co robić. Wydawało mi się, że jestem przygotowana na każdą sytuację. Myliłam się, Na ich twarzach malował się ogromny ból, a ja nie mogłam im pomóc. Doszło do walki wręcz pomiędzy mną, a kilkusetletnim wampirem. Raz po raz blokowałam atak przeciwnika. Wietrze, obezwładnij jego kończyny, unieruchom je. Teraz mogłam zająć się braćmi Salvatore. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że mogłabym ich stracić.
- Damon! - krzyknęłam i podbiegłam do niego.
Damon, podobnie jak Stefan wił się z bólu. Oczy niemalże wyszły mu z orbit. Kończyny były w nienaturalnych pozycjach. Po moich i policzkach spływały łzy rozpaczy. Cóż mogłam zrobić?
Duchu, błagam cię, pomóż Damonowi i Stefanowi. Myślałam, że coś się stanie. Ale nic. Za nami wrzała bitwa. Nie wiedziałam nawet kto wygrywa. Błagałam, aby innym nic się nie stało.
Spojrzałam na niego łagodnie. Nagle w moich oczach stał się zwykłym dzieckiem, które chce się bawić, ale wie, że za chwilę obiad.
- Dlaczego to ja mam umierać?
Wróg posłał mi złośliwy uśmieszek.
- Wolisz poświęcić któregoś z przyjaciół? Hm. Ciekawe.
Pokręciłam przecząco głową.
- To nie my zginiemy. - odezwała się Caroline
- Co innego mi pokazujecie - wśród poddanych Ethana potoczył się śmiech.
Dostałam olśnienia. Odkryłam czuły punkt przeciwnika. Mogę sprawić, że pozostanie sam, nie będzie miał nikogo do pomocy.
Zrobiłam kilko kroków do przodu. Damon bezsilnie próbował mnie powstrzymać, choć nie wiedział co chciałam zrobić. Spojrzałam po twarzach zebranych. Uśmiechnęłam się do nich delikatnie chcąc wzbudzić ich zaufanie.
-A wy? - mój wzrok zatrzymał się na młodej wiedźmie - Nie chcę niczyjej śmierci, zwłaszcza waszej. Nic mi to nie da. Szkoda mi tych młodych i wspaniałych żyć. - zignorowałam prychnięcie Ethana - Jestem pewna, że nie jesteście tu z własnej woli.
Owa wiedźma, której się przypatrywałam zabrała głos. W jej zielonych oczach czaiła się niepewność. Ubrana była na sportowo. Założyła czerwoną bluzę i dresowe spodnie do kompletu. Brązowe loki spięła w kok.
- I co? Mamy walczyć po waszej stronie? Przegramy, pomrzemy, to nie ma sensu! - była zrozpaczona, ewidentnie nie chciała walczyć, ale nie miała wyboru.
Uśmiechnęłam się do niej pocieszająco.
- Kochana, nie chcemy cię do niczego zmuszać. Jeśli nie chcesz, możesz odejść. Pomoc się przyda, tyle, że my- spojrzałam srogo na Ethana - nikogo do niczego nie zmuszamy
- Naprawdę? - potoczyły się głosy.
Duchu, dodaj otuchy tym biednym ludziom. Pomóż im podjąć decyzję, ale do niczego ich nie zmuszając.
- Niech nikt nie waży się stąd odejść! - wrzasnął Eth. Widać było, że jest wzburzony - Eleno Gilbert. Pożegnaj się życiem... Nie tylko swoim.
Nagle wszystko zaczęło dziać się błyskawicznie. Część ludzi rzuciła się do ataku, a część uciekła. Damon upadł na kolana, chwilę później Stefan również leżał już na ziemi. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Którego z nich ratować? Wiedziałam, że to Ethan użył swojej diabolicznej mocy. Nie wiedziałam, co robić. Wydawało mi się, że jestem przygotowana na każdą sytuację. Myliłam się, Na ich twarzach malował się ogromny ból, a ja nie mogłam im pomóc. Doszło do walki wręcz pomiędzy mną, a kilkusetletnim wampirem. Raz po raz blokowałam atak przeciwnika. Wietrze, obezwładnij jego kończyny, unieruchom je. Teraz mogłam zająć się braćmi Salvatore. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że mogłabym ich stracić.
- Damon! - krzyknęłam i podbiegłam do niego.
Damon, podobnie jak Stefan wił się z bólu. Oczy niemalże wyszły mu z orbit. Kończyny były w nienaturalnych pozycjach. Po moich i policzkach spływały łzy rozpaczy. Cóż mogłam zrobić?
Duchu, błagam cię, pomóż Damonowi i Stefanowi. Myślałam, że coś się stanie. Ale nic. Za nami wrzała bitwa. Nie wiedziałam nawet kto wygrywa. Błagałam, aby innym nic się nie stało.
Tylko jeden
Powiedział głos w mojej głowie. I co teraz? Nie mogłam ich utracić!
- Duchu, uratuj go, uratuj mojego Damona! - wrzasnęłam na cały głos.
Liczyłam na gwałtowną poprawę. Ale niestety. Damon bezwładnie zamknął oczy. Spod powiek popłynęła jedna, jedyna łza. Myślałam, że go utraciłam. Nie oddychał, nie ruszał się. Wyglądał na martwego. Moją duszą zaczęły targać różne emocje. Nagle dostałam olśnienia. Stefan! Co z nim? Szybko do niego podbiegłam unikając najróżniejszych ataków, zaczynając od ręcznych, a kończąc na magicznych. Stefan był nieprzytomny, liczyłam na to, że nie martwy. Przyłożyłam ucho do jego klatki piersiowej. Nie słyszałam bicia jego serca. Czy on nie żyje? W pierwszej chwili pomyślałam, że to dlatego, że jest wampirem. Zakodowałam to sobie w głowie i nie dopuszczałam do siebie innej myśli. Po moich policzkach spływały łzy. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam głowę. To Caro próbowała mnie pocieszyć.
- Czy on..? - głos zbytnio mi drżał, bym mogła dokończyć zdanie.
Caroline smutno przytaknęła. W jej oczach również widać było łzy. Ogarnęła mnie ogromna wściekłość wymieszana z bólem. NIE! To musi się zakończyć! Nikt już nie ucierpi! Z jednej strony byłam słaba i miałam wszystkiego dosyć. Z drugiej zaś miałam zapasy dziwnie tłumionej mocy. Wiedziałam już, co muszę zrobić.
- Ethan! - wrzasnęłam na cały głos. Byłam pewna, że mnie usłyszał.
Po chwili podszedł do mnie. Wrogowie przestali walczyć. Wszyscy zebrali się tak, jak ustawieni byli na początku. W szeregu Ethana nie dostrzegłam owej czarownicy, z którą rozmawiałam wcześniej. Ku mojemu zaskoczeniu stała obok rannej Bonnie.
- Wypłakałaś się już? - spytał kpiąco.
Nie miałam zamiaru odpowiadać. Zamiast tego skupiłam całą swoją moc w sobie i przywołałam żywioły.
Nie byłam zła, czy zrozpaczona .Byłam strasznie wściekła!
- Zaraz zobaczymy na co cię stać! - krzyknęłam
Trzeba to zakończyć. Raz na zawsze. Tygodnie poszukiwać i niepewności w końcu się zakończą.Walka znów się rozpoczęła. Mieliśmy sporą szansę na wygraną i nic nas nie powstrzyma. Nagle ogarnął mnie przerażający ból. Bezwładnie upadłam na kolana. Nie, nie mogłam się poddać.
-Tarcza! - krzyknęłam do ducha
Ból natychmiast przestał. Mogłam zdrowo myśleć pomimo dzisiejszych wydarzeń.
Wyciągnęłam rękę do przodu. Nie musiałam mówić czego chcę. Żywioły były częścią mnie, nie musiałam im niczego tłumaczyć. Ethan poleciał około 200 metrów w tył i bezwładnie spadł na ziemię. Jego kończyny leżały pod różnymi kontami.. Natychmiast znalazłam się obok niego. Wyszeptałam do jego ucha dwa krótkie słowa
- To koniec. - mój jadowity ton zaskoczył mnie samą.
Klaus rzucił mi drewniany kołek - rzecz, którą zawsze mamy w zanadrzu. Złapałam go i zwinnym ruchem przebiłam jego serce. Ku mojemu zdziwieniu z jego rany nie sączyła się krew, a na jego twarzy widoczny mył wyraz błogiej ulgi.
Uściskałam wszystkich. Przeciwnicy w popłochu pouciekali. Nie goniliśmy ich. To nie miało sensu.
Wtedy powróciły wspomnienia. Wyrwałam się z uścisku Jeremiego i podbiegłam do Damona. Po raz ostatni zgromadziłam swoją moc i oddałam mu wszystko.
- Co moje to i twoje - szepnęłam i pocałowałam jego zimne usta w nadziei, że się obudzi. Czekałam. Zawsze będę czekać.
__________________________
W końcu dodałam 20 rozdział. Ile się namęczyłam, tego żadne słowa nie opiszą. Dlaczego to tyle trwało? To proste - była wywiadówka, a w ostatnim czasie wpadło mi kilka trójek (moja wina ;/), więc rodzice byli konsekwentni.
Ale już jest i to się liczy. Niedługo Epilog. Tam też się przydadzą chusteczki. xD Ale mnie korci, żeby Wam powiedzieć co się stanie... Ale nie powiem, będziecie mieć niespodziankę!
Przepraszam, że musieliście tyle czekać! :*
Nie byłam zła, czy zrozpaczona .Byłam strasznie wściekła!
- Zaraz zobaczymy na co cię stać! - krzyknęłam
Trzeba to zakończyć. Raz na zawsze. Tygodnie poszukiwać i niepewności w końcu się zakończą.Walka znów się rozpoczęła. Mieliśmy sporą szansę na wygraną i nic nas nie powstrzyma. Nagle ogarnął mnie przerażający ból. Bezwładnie upadłam na kolana. Nie, nie mogłam się poddać.
-Tarcza! - krzyknęłam do ducha
Ból natychmiast przestał. Mogłam zdrowo myśleć pomimo dzisiejszych wydarzeń.
Wyciągnęłam rękę do przodu. Nie musiałam mówić czego chcę. Żywioły były częścią mnie, nie musiałam im niczego tłumaczyć. Ethan poleciał około 200 metrów w tył i bezwładnie spadł na ziemię. Jego kończyny leżały pod różnymi kontami.. Natychmiast znalazłam się obok niego. Wyszeptałam do jego ucha dwa krótkie słowa
- To koniec. - mój jadowity ton zaskoczył mnie samą.
Klaus rzucił mi drewniany kołek - rzecz, którą zawsze mamy w zanadrzu. Złapałam go i zwinnym ruchem przebiłam jego serce. Ku mojemu zdziwieniu z jego rany nie sączyła się krew, a na jego twarzy widoczny mył wyraz błogiej ulgi.
Uściskałam wszystkich. Przeciwnicy w popłochu pouciekali. Nie goniliśmy ich. To nie miało sensu.
Wtedy powróciły wspomnienia. Wyrwałam się z uścisku Jeremiego i podbiegłam do Damona. Po raz ostatni zgromadziłam swoją moc i oddałam mu wszystko.
- Co moje to i twoje - szepnęłam i pocałowałam jego zimne usta w nadziei, że się obudzi. Czekałam. Zawsze będę czekać.
__________________________
W końcu dodałam 20 rozdział. Ile się namęczyłam, tego żadne słowa nie opiszą. Dlaczego to tyle trwało? To proste - była wywiadówka, a w ostatnim czasie wpadło mi kilka trójek (moja wina ;/), więc rodzice byli konsekwentni.
Ale już jest i to się liczy. Niedługo Epilog. Tam też się przydadzą chusteczki. xD Ale mnie korci, żeby Wam powiedzieć co się stanie... Ale nie powiem, będziecie mieć niespodziankę!
Przepraszam, że musieliście tyle czekać! :*
DelenaStory
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Nominacja ;)
Zostałam nominowana przez Gusię Somerhalder z bloga : http://miloscodpierwszegougryzienia.blog.pl/
Wszystko, co należy zrobić to nominować następne 10 osób i napisać 7 ciekawostek o sobie.
Ja nominuję:
Wszystko, co należy zrobić to nominować następne 10 osób i napisać 7 ciekawostek o sobie.
Ja nominuję:
- http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/
- http://love-that-consumes-you.blogspot.com/
- http://delenasalvatore2.blog.pl/
- http://thevampirediaresdelena.bloog.pl/
- http://love-without-pain-is-not-loveee.blogspot.com/
- http://only-one-magical-kiss.bloog.pl/
- http://another-delena-story.blogspot.com/
- http://www.thevampirelife-didaforbes.blogspot.com/
- http://dracon-and-hermione.blog.onet.pl/tag/dramione/
- http://dramione-story.blogspot.com/
- Nie potrafię żyć bez książek.
- Czasem oglądam z bratem Disney Channel xD
- Wstaję o 6.15 do szkoły :D
- Dobrze się uczę
- Mam zielono-piwne oczy
- Jestem roztrzepana
- Moją ulubioną serią książek (Oprócz TVD) jest Dom Nocy
DelenaStory
Subskrybuj:
Posty (Atom)