- Damon! Klaus!- krzyczałam głośno , ale za cicho. Nikt mnie nie usłyszał.
Zatrzymałam się na chwilę. Nabrałam powietrza w płuca i ponownie krzyknęłam:
- Damon!!! Klau- nie skończyłam.
Jedyne co czułam to wszechogarniający ból w klatce piersiowej.Nie byłam w stanie dalej biec. Upadłam na ziemię , brudząc ubrania w błocie.Ale nie to mnie przerażało.Cierpienie zwiększyło się , a ja ujrzałam nad sobą uśmiechniętą twarz Ethana. Pochylił się nade mną i pogłaskał delikatnie po twarzy.
- Boli , prawda?- spytał złośliwie
Czułam jak niewidzialne ostrza wbijają mi się we wszystkie możliwe miejsca na ciele. Jedno z nich delikatnie ocierało się o serce. Potem nastała ciemność.
~Damon~
- Nie powinienem był jej puszczać samej.- powiedziałem robiąc kolejną rundkę o pokoju.
Nie ma jej od kilku godzin. Poszła sama z jakimś nieśmiertelnym typem na ,,spacerek''. Ładny spacer , rzeczywiście. Deszcz pada a oni z całą pewnością spacerują po lesie. Cholera jasna!
- Idę jej szukać - załołyżyłem kurtkę i wyszedłem z mieszkania.
I co nikt się nie pokwapi , żeby mi pomóc? Usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Spojrzałem w stronę domu.
- Zaczekaj ! - krzyknął Klaus w moją stronę - Nie odzyskasz jej bez mojej pomocy
Miał rację. Pierwotny ma większe szanse z Ethanem niż ja.
Po chwili dołączył do nas także Jeremy.
~Nathalie~
Elena zaginęła. Nie powinnam była jej wypuszczać. A teraz nawet nie mogę jej pomóc. Spojrzałam na Bonnie. A może mogę?
- Dziewczyny chodźcie - zawołałam je - Stefanie , ty też będziesz nam potrzebny!
Wszyscy posłusznie przyszli do salonu , gdzie w kącie znajdował się mały , okrągły stoliczek.
-Stefanie , mógłby przenieść ten stolik mniej więcej na środek pokoju? - spytałam
Po chwili stół tam , gdzie chciałam. Podziękowałam Stefanowi , ale ostrzegłam go , że to nie koniec jego pracy. Wyjaśniłam też Bonnie co ma robić.
- A czy ja będę potrzebna? - spytała Rebekah
Podeszłam do niej i spojrzałam w oczy.
- To zależy co do niej czujesz- powiedziałam - Dobrze by było , żeby w tym domu były tylko i wyłącznie osoby , które ją lubią , szanują i kochają.
Rebekah stała z kamienną twarzą i nie odzywała się.
- Jesteś Pierwotną. Możesz spróbować pomóc im znaleźć Elenę - Rebekah raczej nie założy fanklubu Eleny.
Odprowadziłam ją wzrokiem do drzwi.
- W porządku - powiedziałam.
Na stole ustawiłam okrągłą świecę i zapaliłam ją.
- Stańmy dookoła stołu i złapmy się za ręce - zamknęłam oczy i po omacku złapałam dłonie Stefana i Caroline - Bonnie , znasz indonezyjski? - zapytałam ją
- Ja nie , ale moja dusza zna wiele języków - odparła .
- Doskonała odpowiedź. W takim razie zaczynamy. Ja i Bonnie musimy 4 razy powiedziedzieć Panie Niebios , wspomóż swoją ulubienicę w potrzebie. Pozwól jej zajrzeć w głąb duszy i oszukać Śmierć.
- Czemu 4 ? - spytał mnie Stefan
- Och , kochany, rusz głową. Ile nas jest?
- Hm. Rozumiem. Zaczynajcie.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić zaklęcie wraz z Bonnie.
- Lord of Heaven, membantu favorit Anda yang membutuhkan. Biarkan terlihat di kedalaman jiwanya dan menipu kematian.
~~
Lord of Heaven, membantu favorit Anda yang membutuhkan. Biarkan terlihat di kedalaman jiwanya dan menipu kematian.
~~
Lord of Heaven, membantu favorit Anda yang membutuhkan. Biarkan terlihat di kedalaman jiwanya dan menipu kematian
~~
Skończyłyśmy mówić , ale więź nie została przerwana. Postanowiłam to wykorzystać. Wyobraziłam sobie Elenę. Wesołą i pogodną.
- Panie , nie pozwól jej zginąć. Ta dziewczyna ma cel i nie może umrzeć.
Zawiał wiatr , a mnie ogarnęła ciemność. Na granicy między świadomością , a snem usłyszałam cichy głos
Śmierć zapoczątkuje życie.
~Elena~
Znajdowałam się w jakimś dziwnym miejscu. Leżałam na starym i podartym łóżku w pomieszczeniu , które przypominało pokój hotelowy. Stary pokój hotelowy. Okna były zbite deskami , a tapeta ścian pomazana i podrapana. Wszędzie unosił się zapach alkoholu.
- Widzę , że już się obudziłaś - głos wydobywał się z ciemnego kąta.
I znowu jedynym uczuciem jakie czułam to przerażenie... przerażenie i tęsknota za Damonem. Nagle dostałam olśnienia. Myśl! Może uda mi się wysłać Damonowi myśl. Ale najpierw muszę się dowiedzieć gdzie jestem.
- Gdzie mnie przywlokłeś? - spytałam oschle
Modliłam się , by mi odpowiedział.
- Nie bój się. Jesteśmy prawie 300 kilometrów od twojego domciu. Dokładniej w Big Timber , Montana. Fajnie , co?
No to mamy już pewne informacje. Skupiłam się na Damonie , jego twarzy i oczach.
Damon!
Po chwili usłyszałam jego głos.
Elena? Gdzie jesteś?!
Big Timber , Montana . W lesie , jakimś opuszczonym hotelu...
Ta krótka chwila , kiedy mogłam usłyszeć jego głos dodała mi nadzieję. Może przetrwam. Wtedy ni stąd ni zowąd usłyszałam w głowie głos. Nie wiem do kogo należał. Ale to , co mi przekazał przeraziło mnie.
Śmierć zapoczątkuje życie.
_______________________________Myślę , że ten rozdział jest nieco dłuższy , ale nie wiem czy spełniłam Wasze wymagania. Piszcie i krytykujcie. To motywuje i pomaga ;). Z góry dziękuję :*
hej ! Rozdział świetny ale to żadna nowość :) czekam z niecierpliwością na nexta ;D pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)Zaciekawiło mnie to zdanie ,, Śmierć zapoczątkuje życie."Mam kilka teorii, ale liczę że szybko rozwiejesz moje wątpliwości:)Pozdrawiam i w wolnym czasie zapraszam do mnie :www.delena-i-love-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdział świetny !! U mnie nowa notka na http://thevampirediaresdelena.bloog.pl Zapraszam !
OdpowiedzUsuńczadowe rozdziały :D
OdpowiedzUsuńCoś pięęęęknego. <3
OdpowiedzUsuńZmien to tlo bo dostaje wytrzeszczu oczu ;x
OdpowiedzUsuń