niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział I

  Był piękny grudniowy wieczór. Mimo , że świeciło słońce z nieba padał śnieg. Lubię płatki śniegu. Każdy płatek jest inny i ma własną historię. Tak jak ludzie. Niestety moja historia dopiero się zaczęła i nie wydaje mi się , by miało być kolorowo.
      Mam dwa główne problemy. Po pierwsze: (choć to brzmi śmiesznie) kocham obu braci Salvatore. Po drugie : wciąż mam problem z Klausem i jego hybrydami . Nadal drążymy ten temat , a odpowiedź Damona jest zawsze taka sama..
     - Ile razy mam powtarzać?- zdenerwował się- Po prostu cię zmienimy i po kłopocie.
 Wizja mnie pięknej i młodej chyba mu odpowiada. Przewróciłam oczami .
     - Nie Damonie - powiedziałam cierpliwie - chcę zostać człowiekiem tak długo jak się da.
Czy do niego kiedyś dotrze , że nie chcę być wampirem?
    - Elena ma rację- Odezwał się Stefan - To tylko zdenerwowało by Klausa. Powtórzylibyśmy jedynie historię z Katherine
Siedziałam przy stole wraz z Caroline i Damonem. Oboje wpatrywali się we mnie. Ale to wkurzające. Czuję się jak w laboratorium . Oni naukowcami , a ja królikiem doświadczalnym. Westchnęłam cicho. Stefan przechadzał się po pokoju , a Bonnie wertowała swoją księgę. Usłyszałam jak i ona wzdycha.
     -Nadal nic?- zapytałam ją
     -Nadal -odpowiedziała  ponownie wzdychając- W sumie mogłabym zabić Klausa , ale ...
     - Ale co?! - Przerwał jej Damon.
Widziałam jak my zależy , by nic mi się nie stało. Kochał mnie , a ja jego. Nie chciałam go ranić. Muszę szybko podjąć decyzję , aby  nikogo więcej nie zranić. Ani Damona , ani Stefana. Spojrzałam na niego. On również patrzył się na mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie. Zdziwiłam się , widząc , że on też się uśmiechnął. Bonnie  spojrzała gniewnie na Damona.
     - Aby to zrobić musiałabym zabić Elenę , a w jej krwi zamoczyć drewniany kołek ! - krzyknęła- Chcesz tego ?
Tym razem to Caroline zainterweniowała , wiedząc , że ta dwójka zaraz skoczy sobie do gardeł. Chyba nawet dosłownie.
     - Uspokójcie się! - wrzasnęła- Zachowujecie się jak dzieci.
Podziękowałam jej cicho . Ale dzięki tej aferze ( i kilku innym) byłam pewna , że nie zginę. Nie pozwolą mi umrzeć. A ja nie pozwolę zginąć im. ,, Jeden za wszystkich i wszyscy za jednego'' -pomyślałam i zaśmiałam się pod nosem.  Z zamyślenia wyrwał mnie zadowolony głos Damona.
     - Zaraz wracam- rzucił na odchodne.
Ale po drodze zdążył uśmiechnąć się do mnie. To był bardzo tajemniczy uśmiech. Co on kombinuje?  Po chwili wrócił z plikiem kartek.
     - Co to ? - zapytałam z zaciekawieniem
     -Nic takiego. Musisz to podpisać- podał mi długopis- Oddajemy ci nasz dom
     -Co?!- wzięłam głęboki wdech starając się uspokoić
     - Och , Eleno , daj spokój. Dzięki temu żaden obcy wampir się tu nie wślizgnie , bez twojej zgody.
Nie chcąc tracić czasu zabrałam się do pracy. Myślałam o moich adoratorach. Oficjalnie nie jestem z żadnym z braci. To musi się zmienić. Jednego kocham bardziej. Którego? Ta odpowiedź jest prosta. Damona. A czy to oznacza , że podjęłam decyzję? Ta odpowiedź również jest łatwa. Nie , nie podjęłam jeszcze decyzji. Ale jeszcze dzisiaj to zrobię.
     - Ok .Skończone - powiedziałam.
Usłyszałam dziwny dźwięk. Jakby dwóch  szaleńców waliło kijem , nie ,nie kijem . Kamieniem o ściany. Odwróciłam się. Braci już nie było. Zaczęli się bić czy co?
      - Stefan? Damon? - zawołałam
      - Są tam- powiedziała Bonnie wskazując na drzwi wejściowe , które była otwarte. Otwarte? Przecież dobrze pamiętam , że je zamykałam.
      - Wybacz Eleno- odezwał się Stefan zza drzwi - Nie wiem dlaczego , ale nie mogliśmy oddychać.
      - Ale ja wiem , tępaku. Nie byliśmy zaproszeni. Eleno , mogłabyś? - poprosił Damon
      - Ok , nie ma problemu , ale gdzie jest Caroline? -zamyśliłam się. Damon chrząknął lekko-Oj , no tak , wejdźcie .
     - Caroline, jesteś w domu? - spytałam.
     -Tak , a co ?
     - No to mamy zagadkę- powiedział Damon zacierając ręce z uciechy.
Kątem oka spostrzegłam , że Bonnie nerwowo przewraca kartki
    - Gdzieś to widziałam- mruczała pod nosem.- Aha!  Jest! Chodźcie i słuchajcie mnie uważnie. Wyjaśnię to swoimi słowami. Ty i ty- wskazała na mnie i Caroline- jesteście siostrami. Czarownice uznały , że skoro łączą was więzy krwi to nic ci się nie stanie , Eleno. Zwłaszcza z jej strony. Jedynym warunkiem jest to , że człowiek musi być sobowtórem. Jasne?
   - Jak słoneczko - odpowiedziałam z uśmiechem- Ale jak to możliwe?
   -Nie wiem. To chyba na zawsze pozostanie tajemnicą- rzekła Caroline..
To był ciężki dzień , a jam mam jeszcze coś do zrobienia.
   - Wybaczcie kochani , ale w domu coś na mnie czeka-powiedziałam zagadkowo.
Spojrzeli na mnie zaciekawieni. Ha ha , pewnie czekali na coś ciekawego. Uśmiechnęłam się szeroko.
   -Co na Ciebie czeka? - spytali chórem
   - Jak to co ? Łóżeczko! -

                                        Zaraz do ciebie dołączę


Usłyszałam głos w swojej głowie. Głos Damona. Nie wiem co chciałam osiągnąć , ale skupiłam się i wysłałam mu odpowiedź.


                                       Dobrze


Patrzyłam , jak na jego twarzy maluje się wielkie zdziwienie. Chcąc uniknąć zamieszania przerwałam mu.


                                     Nie mów im.Powiemy rano.


Posłusznie zamknął buzię. Spojrzałam w jego błękitne oczy. Zobaczyłam w nich miłość i akceptację. Uśmiechnęłam się.


   - Ja naprawdę muszę już lecieć- powiedziałam


   - Podwiozę cię- zaoferował się Damon


Wsiadłam do samochodu wiedząc , że czeka mnie trudna rozmowa.


______________________________________________________________

Oto wasz I rozdział. Jeszcze dzisiaj będą pozostałe 3 posty

   

1 komentarz:

  1. Zaczynam czytać twojego bloga ;) Przy najbliższej okazji napiszę co myślę ^^

    OdpowiedzUsuń